[O NASZEJ AKCJI I CAŁKIEM OSOBISTEJ HISTORII]
Od samego początku ideą No Problem było pomaganie sobie nawzajem. Teraz my zwracamy się z prośbą do Was. Przeczytajcie:
Takie historie zaczynają się często od wjazdu: ten biznes to nasze dziecko. Więc dobra, lećmy tą metaforą. My – za Chaplinem – będziemy jednak używać słowa „brzdąc”. (Pamiętacie tego ciekawego świata malca, który wybijał szyby, miał portki na szelkach i był największym wrażliwcem świata?). No Problem to podobny dzieciak, tylko sporo młodszy. Pierwsze kroki stawiał nieporadnie, zdarzyło mu się zahaczyć o krawężnik, ale od niedawna trzymał się już całkiem prosto i wydaje nam się, że czasem nawet pogwizdywał. Ojców ma dwóch – nas, Lukasa i Szczurka. Chociaż nad tym, by ten brzdąc nie nabił sobie solidnego guza, czuwała cała masa osób. Tolerancyjnych, otwartych, kreatywnych, zajaranych ekologią, wegańskim jedzonkiem i lokalnością. To nasi pracownicy – 25 fantastycznych osób, dla których No Problem stało się czymś więcej niż miejscem pracy. Pamiętacie zbiórkę rzeczy dla uchodźców na Lesbos, akcję "Kup piwo dla zwierzaka" z Otwarte Klatki albo dziewczyńskie urodziny Lula Pink? To tylko niektóre z wydarzeń, w jakich razem z Wami mieliśmy przyjemność brać udział. I wiecie co? Chcemy więcej! Mamy nadzieję, że Wy też. Bo naprawdę wierzymy, że miejsce, które stworzyliśmy – społecznie zaangażowane, promujące kulturę i sztukę, a do tego serwujące pyszne wegańskie jedzenie – jest potrzebne na mapie Warszawy. Dziś, w tym trudnym dla nas wszystkich czasie, walczymy o jego przetrwanie.
Choć działamy praktycznie nieprzerwanie (zamówienia garmażeryjne i zestawy lunchowe dowozimy do Was rowerami), nasze zyski można policzyć na "palcach jednej ręki". Sytuacja jest na tyle słaba, a los No Problem na tyle niepewny, że jesteśmy zmuszeni poprosić o pomoc także Was – naszych gości. To trudne, ale nie mamy wyjścia. Jednocześnie chcemy Was obdarować kartkami na żywność i napitki, żebyście przyszli do nas bez pieniędzy, gdy ten bajzel się skończy.
O co chodzi? Mamy dla Was vouchery o wartości od 10 do 200 zł na napoje, szamę, a nawet warsztaty z kuchni roślinnej w No Problem. Zakup vouchera jest prosty jak wybór stylizacji w trakcie domowej kwarantanny – po prostu wpłacacie na naszą zbiórkę na portalu zrzutka.pl kwotę odpowiadającą danemu voucherowi, a my po chwili wracamy do Was z mailem, w którym znajdziecie elektroniczny kupon i podziękowania od naszej ekipy. Zebrane pieniądze przeznaczymy na wypłaty dla naszych pracowników, spłatę zaległych faktur i zakup świeżych kwiatów, żebyśmy mieli poczucie, że świat nadal działa. Vouchery będziecie mogli zrealizować u nas, na Brackiej, gdy wszystko wróci do normy.
Przypominamy też, że przez cały ten czas pracujemy – nasza oferta garmażeryjna, oferta na zestawy lunchowe i stałe menu nie dają się wirusowi, a ekipa No Problem (oni też się nie dają) czeka pod parą, by przyjąć Wasze zamówienia. Tych, którzy nie mogą pozwolić sobie teraz na zakup vouchera lub zamówienie jedzenia z restauracji, prosimy po prostu o udostępnienie tego wpisu. Może wśród Waszych znajomych znajdzie się ktoś, kto kolejny dzień izolacji będzie chciał umilić sobie tofu po koreańsku albo beyond burgerem?
Naszą zbiórkę możecie też zasilić dowolną kwotą, tak naprawdę liczy się każda złotówka. Dziękujemy też tym, którzy do tej pory zdecydowali się nam pomóc. Naszą skarbonkę zasiliły już 154 osoby – to jeszcze nie koniec, ale pokazaliście nam, że macie moc. Wierzymy, że uratowanie No Problem wspólnymi siłami to nie problem. I że ten brzdąc z początku tekstu już niebawem dziarskim krokiem będzie przemierzał ulice Warszawy, pogwizdując i zapraszając Was na Bracką.
Link do naszej zbiórki znajdziecie tu:
https://zrzutka.pl/gxfegg
Dziękujemy za pomoc :)
#sharingiscaring